Super odcinek:) Chuck i Blair oczwiście rządzili, według mnie. Ta scena na balkonie była przekomiczna. Najpier, jak pociągnęła go za włosy, a on na to, ze jak chce grac ostro, to niehc tylko poprosi, no i" You
like me??" "yyy "Define like" hehe I potem jak Chuck mówił Blair, ze cos mu w brzuchu trzepocze. "
Butterflies??" Heee Uroczo:) Chuckowi też głupio, że tak sie zauroczył w dziewczynie. Nie wierzę, zeby udało im się zamordowac te motylki:D
No i ta scena, jak Chuck dawał jej naszyjnik.... Piękna. Jak ona złapała go za rękę, a on pocałował ją w ramię... Cudnie:)
Myslę, że to nie jest tylko przelotna para, mają zbyt dużo chemii i potencjału, by ich jakoś rozdzielić. Josh się zna i jestem pewna, ze tego nie zaprzepaści.
Serena rządziła natomaiast na tej gitarze:D Też mi ta Vanessa tylko zawadza, bo w sumie nic nie wnosi, tylko przeszkadza i pozbawia DS czasu sam na sam. A oni jak zwykle byli słodcy, dobrze ze niw yniknęlo z ta vanessa zadne wielkie drama, tylko normalnie pogadali i w ogole.
A ta scena, jak wszyscy dostają to zdjęcie Nate'a z Jenny i Blair zaczyna płakąc i wszystko mówic była piekna. I jak ja potem Serena pocieszała i widac było, że Chuckowi naprawde jest przykro, ze ona cierpi, mimo ze na pewno nie chciał, by Nate i ona wrócili do siebie. Widać, że mu na niej zalezy.
Całe szczescie, że Nate nie dał Balir tego pierścionka i do niej nie wrócił. Nie kocha jej tak, jak powinno się kochac swoją dziewczynę, więc prędzej czy pozniej znowu by ją tylko zranił a on sam byłby nieszczęsliwy. Mam nadzieje, że w najblizszej przyszłości do siebie nie wrócą. Jego sceny z Jenny były fajne, ale jeszcze nie wiem, czy widziałabym ich jako cos więcej niż przyjaciele.
I wolę Lily od Allison, nie podobała mi się ona.