Bardzo dobry odcinek.
Glaber robi sobie coraz więcej wrogów.
Jestem przekonany, że niedługo zaciśnie się pętla na jego szyi.
Gannicus przybył z małym prezentem dla Spartacusa, aby skończył swoją zemstę na Glaberze, aby nie ginęli inni niewinni ludzie przez mówienie o jego misji. Jasne było, że Spartacus nie zabije Illythii i wypłynie podejrzenie o tym, że może być ojcem dziecka. Cieszę, że nie doszło do śmierci żony Glabera, bo strasznie lubię tą postać, pomimo że jest po przeciwnej stronie barykady.
Gannicus już na dobre przynależy do naszej ekipy gladiatorów i ogromnie jestem z tego zadowolony, bo to jedna z najlepszych postaci serialu.
Świetna scena wizyty Lucjusza w siedzibie Glabera.
A jeszcze lepsza scena z wymianą powozu na Illythię, która oczywiście nie poszła jakby chciał tego Spartacus i reszta. Ale dzięki temu otrzymaliśmy rewelacyjne sceny walki, w tym m.in. z Egipcjaninem.
Olbrzym z niego straszny, w momencie gdy Lucjusz został, aby osłaniać resztę byłem już pewien jego śmierci. Była efektowna, to muszę przyznać, ale szkoda mi go. Polubiłem tego starego łucznika.
Seppia i Glaber ciąg dalszy, tym razem im nie przerwano.
Tak się cieszę, że Lucretia wyciągnęła błyskotkę ze skrzyni Ashura i pokazała ją Seppii.
Cudowna scena w wannie na koniec odcinka. Mamy kolejną osobę, która chce zaszlachtować naszego wielkiego pretora Rzymu.
Illythia się przekonała, że już naprawdę nie liczy się dla męża, nawet pomimo posiadania dziedzica w łonie.
Ashur, lubię tego skurczybyka.
Naevia się szkoli i bardzo dobrze. Już było za dużo tych łzawych scen między nią a Kriksosem. Przez to Kriksos dostaje ostatnio ostro w dupsko podczas scen walk.