1x04 - The Plague Dogs » Zakończone Seriale » Revolution • seriale forumtv.pl

---

Nie było tak źle, ale też nie było się czym zachwycać.
Charlie nadal mnie strasznie denerwuje (jako postać i aktorka) i zapewne będzie już tak do końca serialu.
Podobały mi się flashbacki z udziałem Rachel oraz teraźniejsze sceny z Monroe. Może wyjść z tego coś ciekawego, zwłaszcza jak dołączy do nich kapitan Neville i Danny.
Szkoda, że tego wątku z huraganem nie pociągnęli bardziej. Liczyłem, że zniszczy on całą stodołę, całą ekipę Milicji i Neville musiałby sam na piechotę przetransportować Danny'ego do Monroe. Cieszę się, że tak kreują postać Giancarlo Esposito. Zmuszenie Danny'ego do pomocy i wymuszenie na nim poczucia łaski, współczucia było dobrym posunięciem.
Nareszcie jakaś ciekawa miejscówka, klimatyczny zniszczony park rozrywki wyglądał naprawdę nieźle. Kłopoty z psami i ich właścicielem również oglądało się świetnie.
Jedna postać nam już ubyła z drużyny. Maggie odeszła w całkiem przekonujący sposób, a Miles zdecydował się zostać. Do tego spotkali Nate'a, ciekawe co z nim zrobią.

---

Nate wydaje mi się, że zostanie z nimi i pomoże im odbić Danne'go. Przynajmniej mam taką nadzieję, przydałby im się ktoś tak dobrze wyszkolony.
Maggie umarła. Szkoda. Scena, w której umierała mi się podobała. Pierwszy raz podobała mi się gra młodej aktorki (serialowa Charlie).
Retrospekcje z Rachel rzeczywiście ciekawe, tak samo historia Maggie.
Sam wątek odcinka też nie był taki zły. Może ten serial mnie jeszcze pozytywnie zaskoczy.

---

Średni ten odcinek mocno.

Widzę coraz więcej podobieństw do "The Walking Dead" i "Falling Skies". Niestety według mnie "Revolution" nie dorasta im do pięt. Serial może i się jakoś ogląda ale zaczyna mnie przytłaczać ilość głupot w nim obecnych.

Z sentymentu dla E. Kripke pooglądam sobie, nic na tym nie tracę w końcu.

Co do samego odcinka. Dobrze, że Maggie umarła, strasznie nudna była. Jej historia również. Czekam teraz aż dzieciak trafi w ręce Monroe i matka będzie musiała zdradzić coś na temat tych planów które rysuje w notesiku ukradkiem. Pytaniem pozostaje również czemu wujaszek nie mówi Charlie, że matka żyje. Przecież sama się oddała w jego ręce i na pewno zdaje sobie sprawę co się z nią dzieje i z jakiego powodu.

---

Co za dramatyczny odcinek. Może i śmierć Maggie miała wyjść dramatyczna i pokazać, że żadna postać nie jest bezpieczna, ale mnie tylko wkurzyła. Bo jak można zabić jedną z trzech ciekawych postaci, a zostawić przy życiu wiecznie użalającą się Charlie i Nate?! Strzał w stopę, nawet mi się nie chcę przez to obejrzeć kolejnego odcinka, ale jakoś spróbuję... Sama śmierć wyszła śmiesznie. O ile jeszcze flashbacki całkiem niezła to moment zadania rany i to, że nikt zbytnio nie przejął się, że jest ona ranna debilne. Tak samo jak szaleniec szczujący ludzi wściekłymi psami. Może i jego historia miała być wzruszająca, ale średnio to wyszło.

Lubię postać Milesa, ale producenci beznadziejnie ją prowadzą. Prze kilka odcinków wymiatał mieczem, a teraz dostał dwa razy - od Nate i tego szaleńca. Co to ma być? I jeszcze te kłótnie z Charlie. Męczące, ale wszystko co jej dotyczy takie jest. Dobrze, że końcówka całkiem niezła jak okazuje się, że wie więcej o matce Charlie niż mówi. I dobrze, że ma sporo tajemnic.

Co do jej matki - ogromnie jestem ciekaw co takiego ukrywa. Co wie o blackoucie? Jak zareaguje na spotkanie z Dannym i co dzieci zrobią jak się dowiedzą, że matka żyję i Miles jest odpowiedzialny za jej porwanie. Ciekawe co to za tajemnicze rysunki były. Monroe na razie nudny, wolałbym zobaczyć go dowodzącego państwem, a nie znęcającego się nad Rachel.

Nie lubię Nevilla. Przyznaje się bez bicia, a na początku mnie intrygował dzięki aktorowi, ale teraz uważał, że to nudna postać. Typowy żołnierz wierzący w pewną ideę, zabijający dla niej i mający jakieś skrupuły moralne i nawet rodzinę. Ile razy to widzieliśmy? Do tego jeszcze ta beznadziejne sceny - Danny przekonuje że będzie padać, idiotyczne chowanie się w stodole, a potem te rozmowy więzień/strażnik. Nudy okraszone średnimi efektami - trzęsąca się kamera tylko irytowała.


I to chyba jedyna mocna strona tego odcinka. Całkiem klimatycznie to wyglądało.

---

Odpuściłem sobie na kilka dni z myślą że może będzie lepiej jak wrócę, ale wróciłem i od 2 minuty odcinka już nie mogę patrzeć na Charlie... Jest beznadziejna.
Im dłużej to oglądam tym mniej mam do powiedzenia o innych bohaterach a więcej o żenującej Charlie.

Cały odcinek był mocno naciągany, podobały mi się tylko sceny z Rachel.