Dobry odcinek.
Bardzo cieszy mnie powrót Ashura.

Kiedy nie ma już Batiatusa, Ashur jest naszą nadzieją za kolejne intrygi w serialu.

Jego próby przerwania milczenia Doctore były świetne i ostateczne przekonanie go do przemówienia wyciągniętymi "brudami" z przeszłości. Pięknie!

Do tego dowiedział się, gdzie zmierza Spartacus i Kriksos.

Lucretia jednak nie udaje wariatki i nie odzyskała swojej pamięci, ale Ashur potwierdził moje przypuszczenia i opowiedział o swojej opiece nad panią domu po rzeźni Spartacusa.
Glaber poczuł się pewnie podczas zapowiedzi walk na Arenie. Ale jego plany z pojmaniem Spartacusa w kopalni znowu się nie udały.
Argon i Tyberiusz...wiedziałem, że kłamali w sprawie Naevii.

Pozytywnie zaskoczył mnie Tyberiusz wyjawiając Kriksosowi prawdę.

Szkoda, że Argon oddzielił się od Spartacusa, ale mam wrażenie, że jeszcze się z nim spotkamy.

Końcówka była głupia, beznadziejna, naciągana. Jest to niemal pewne, że Kriksos przeżyje i przyłączy się do Doctore w domu Batiatusa. Ale sama scena jego zranienia była niemożliwie naiwna...bo dlaczego Spartacus nie poszedł mu pomóc pokonać tych kilku żołnierzy, aby później szybko przejść przez bramę, zamknąć ją na kłódkę i zrobić to wszystko przed przybyciem Ashura z resztą? Rozczarowanie.